Nie,
nie lubię zimna.
Nie
lubię pochmurnych, ciemnych dni.
Wysysają
ze mnie całą energię.
Nie
mam siły i ochoty na nic.
Czasem
zastanawiam się, czy nie powinnam żyć bliżej równika.
Owszem,
powinnam.
Nie
potrzebuję upałów.
Wystarczy
słońce.
Dużo
słońca.
Moje
ciało błaga o witaminę D.
Kiedy
nastaje wiosna, ale taka prawdziwa ciepła i jasna, a nie taka która
panowała jeszcze tydzień temu, od razu odzyskuję siły.
Czuję
się jak księżniczka wybudzona z długiego snu. Mogę tańczyć,
skakać, biegać, w międzyczasie gotować, piec, prasować,
sprzątać, robić zakupy i jeszcze po południu iść do pracy.
Czasem
zdarza mi się gadać do zwierząt i roślin.
Brzmi
groźnie?
No
przecież właśnie tak robią księżniczki we wszystkich bajkach.
To
dziś. Kocham takie dni i poczucie, że ten dzień wykorzystałam w
100%.
Godzina
8:00 rano a ja już sporą część obowiązków domowych miałam za
sobą. A zimą? O tej porze ledwo otwierałam jedno oko. Zero
motywacji do czegokolwiek.
Dodatkowo
w te widniejsze pory roku łatwiej mi jest się skoncentrować.
Jestem wydajniejsza.
Nie
wspomnę już, że słońce w naszym życiu eliminuje wiele chorób.
Jak
jest ciepło, życie jest inne. Inaczej się ubierasz, inaczej
traktujesz ludzi.
Chce
się żyć!
SŁONECZKO
ŚWIEĆ <3
Ev.
1 komentarz:
Nie cierpię zimna, deszczu preferuje piękną ciepła pogodę:)
Prześlij komentarz